Słyszałam wcześniej o św. Ricie, ale nie miałam do niej szczególnego nabożeństwa. W tamtym roku nagle mój synek dostał mocnych tików, musiał mocno zamykać oczy i otwierał nieraz przy tym ustka. Martwiłam się bardzo. Zaczęłam gorąco się modlić w każdej wolnej chwili, do wielu świętych, także do św. Rity.
Odczuwałam wtedy wielki spokój, czułam się wysłuchana. Modliłam się szczególnie koronką. Czułam wsparcie. Neurolog przepisał leki, które miały pomóc, ale oczywiście wpływałyby też na zachowanie mojego synka. Po 3 tygodniach zostałam wysłuchana, a raczej św. Rita skutecznie orędowała za mną w Niebie. Tiki ustąpiły samoistnie, nagle i zupełnie. Zobowiązałam się rozszerzać kult św. Rity, polecać jej wstawiennictwo potrzebującym.