Było to 12 lat temu. Po operacji usunięcia nowotworu jelita grubego i wyłonieniu stomii moja mama poczuła się źle. Okazało się, że rak zrobił przerzuty do kości i zajął już wielkie ich obszary – zwłaszcza miednicę. Mama cierpiała niesamowicie, chodziła o kulach a w pogotowiu mieliśmy już wózek inwalidzki. I wtedy zaczęłam głośno wołać o pomoc Świętej Rity – modlitwą w sprawach beznadziejnych. Po pewnym czasie okazało się, że mama nie będzie potrzebować wózka, a kule zaczęła zastępować laską. Nie podawaliśmy już jej też morfiny. bo ból się zmniejszał. Przerzut stał się niegroźny, a mama do dzisiaj żyje i czuje się dobrze.
Dziękuję Ci Święta Rito! I wołam do Ciebie dzisiaj o nawrócenie mojego męża i jego powrót do rodziny oraz wypełniania słów przysięgi małżeńskiej. Wierzę, że za Twoim pośrednictwem otrzymam tę łaskę i dam podobne jak to świadectwo.