W okresie od lipca do grudnia modliłam się do św. Rity z nadzieją o pomoc w dwóch trudnych życiowych sprawach.
Pierwsza z nich dotyczyła zajęcia ziemi przez sąsiada, który tym samym uniemożliwił mi dojazd do posesji. Rozpoczęłam prace z geodetą mające na celu ustalić wjazd w innym miejscu.
Jednak we wrześniu okazało się, że najstarsze mapki geodezyje wskazują, że wjazd należy do nas, tak jak myśleliśmy przez ostatnie 40 lat,11 listopada zostało to potwierdzone wytyczeniem granicy. Odzyskaliśmy wolność.
Drugą sprawą o którą żarliwie się modliłam był akt oskarżenia mnie o nieumyślne spowodowanie śmierci, postawiony przeciwko mnie przez rodzinę pacjenta. Sprawa trwa już od sześciu lat, dwukrotnie była umarzana, toczyła się pomiędzy moim pracodawcą a rodziną pacjenta. Wobec braku wskazania winnego, rodzina ta wytoczyła proces z powództwa cywilnego wobec mnie. Ważnym dla nich jest wskazanie winnego, by uzyskac odszkodowanie od szpitala o niebotycznej wysokości. Ten akt był dla mnie wielkim ciosem. Wierzę głęboko w pomoc św. Rity. 21 grudnia sprawę umorzono.