Długo nosiłem się z zamiarem napisania kilku słów o tym jak Święta Rita pomogła mi w życiu.
Jakoś na końcu czerwca przeżyłem ogromny zawód miłosny. Ni to pierwszy ni to ostatni pewnie. Ale wpłynął na mnie bardzo. Przechodząc się ulicami Warszawy trafiłem na Kościół. Wszedłem, zacząłem modlić się przed Najświętszym Sakramentem. Poleciały mi łzy, pierwszy raz od wielu lat miałem okazję porozmawiać z Bogiem…
Potem poszło jak z górki. Każdego dnia modliłem się, prosiłem o wstawiennictwo do Najświętszej Marii, po pewnym czasie odkryłem Nowennę do świętej Rity. Częsta modlitwa, rozmyślania, płacz, potem Sakrament Pojednania ( spowiedź generalna!) i przyjęcie Pana Jezusa.
Pewnego dnia, kiedy wracałem Polami Mokotowskim, w niedzielny poranek, zobaczyłem ją! Tę, za którą modliłem się i prosiłem, aby święta Rita odnowiła naszą relację. I wiecie co ? Ona przeszła obok mnie, nie wiem do tej pory, czy udała że mnie nie widzi, czy po prostu nie widziała. Zabrakło mi odwagi, żeby ją zatrzymać. Wróciłem do domu, odmówiłem różaniec i… spojrzałem w telefon. Tam była wiadomość od innej kobiety na Fb, która napisała mniej więcej w momencie, kiedy mijałem moją byłą. Coś ją tam zaciekawiło w moich komentarzach do pewnego wydarzenia. Umówiliśmy się i od miesiąca chodzimy na randki. Nie jest to prosta relacja, wydaje mi się, że ona jak i ja jesteśmy mocno poranieni, nie wiem co z tego będzie. Ale wiem jedno. Święta Rita wstawiła się za mną, prosiłem ją